70 rocznica zbrodni Wołyńskiej

Sanitariuszki 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK

Po zakończeniu kampanii wrześniowej w 1939 roku i zajęciu przez ZSRR ziem wschodnich, województwo wołyńskie zostało włączone w obszar Ukraińskiej Republiki Socjalistycznej. Kontrolę nad mieszkańcami przejęło NKWD. Rozpoczęły się prześladowania ludności polskiej, aresztowania, zwalnianie ze stanowisk. Eskalacja nastąpiła w lutym 1940 roku. Rozpoczęto masowe wywózki rodzin, głównie na Syberię. Podobnie jak w całej Polsce, również na Wołyniu zaczęły się tworzyć organizacje konspiracyjne. W 1942 roku utworzono Armię Krajową z komendą Okręgu w Kowlu.[1] Wiosną 1943 roku rozpoczęły się masowe rzezie dokonywane przez nacjonalistów ukraińskich zrzeszonych w organizacji UPA (Ukraińska Powstańcza Armia) na Polakach. (…) „Uzbrojeni w siekiery, noże, widły i kosy, rozchodzili się po osadzie i mordowali mieszkańców” (...)[2]. Płonęły wsie i osiedla. Komendant Okręgu Wołyńskiego zajęty walką z Niemcami, musiał organizować obronę ludności cywilnej. W większych miejscowościach organizowały się ośrodki samoobrony. Mieszkańcy zaczęli masowo porzucać swoje domy, opuszczali zagrożone tereny udając się do Polski. Systematycznie w dużych grupach przybywali do Krakowa.

Dział Pomocy dla Uchodźców i Wysiedlonych RGO (Rada Główna Opiekuńcza), którym wtedy kierowały dwie pielęgniarki : Maria Starowieyska i Hanna Chrzanowska natychmiast roztoczył nad nimi opiekę. W sprawozdaniu o pierwszym transporcie uciekinierów z Wołynia czytamy : „Dnia 22. VII. 43r. otrzymano wiadomość o transportach 449 osób w tym 145 dzieci.”[3] Rozmieszczono ich w dwóch schroniskach, przy ul. Lubicz i Wąskiej. Zakres sprawowanej opieki : ogólna oraz zapewnienie mieszkań, zaopatrzenie w sprzęty, wyżywienie, rozdawnictwo odzieży i środków czystości, opieka sanitarna, dbanie o posługę duchową.” Uchodźców wizytował kilkakrotnie w ciągu dnia lekarz, działał stały punkt pielęgniarski, w którym opatrywano około 40 osób dziennie.[4] Wszystkie dzieci przebadano w kierunku jaglicy, podejrzane kierowano do Szpitala w Witkowicach. Dla matek karmiących i dzieci zapewniono 3 razy dziennie mleko. Zorganizowano spowiedź, księża regularnie odwiedzali  uchodźców. Na wieść o przybyciu Wołyniaków do Krakowa, mieszkańcy samorzutnie organizowali pomoc materialną, przyjmowali ich do swoich mieszkań.

Tymczasem na Wołyniu 12 lutego 1944 roku utworzono 27 Dywizję Piechoty Armii Krajowej, zwaną Wołyńską. W 27 dywizji pełniło służbę około 500 kobiet, w większości jako sanitariuszki. Wraz z dywizją dzieliły wojenne losy, wiele z nich zginęło, te które przeżyły spotykały represje. Oto niektóre z nich.

Jadwiga Żmijewska - Maszkowska,Dzwoneczek ¨Jagna,Zosia,sanitariuszka polowa.[5]

Urodzona w Kowlu 24 czerwca 1924 roku. Od 1943 związana z konspiracją, po zaprzysiężeniu została łączniczką. Po odbytym szkoleniu na zorganizowanym kursie dla sanitariuszek w szpitalu w Kupiczowie, jako sanitariuszka z pełnymi kwalifikacjami została przydzielona do dowództwa batalionu, którym dowodził por, „Siwy” - cichociemny zrzucony z Anglii. Do jej obowiązków należała opieka nad chorymi, zabezpieczenie medyczne podczas walk, transport rannych do szpitala dywizjonowego, przygotowywanie posiłków i inne. Obowiązkowo sanitariuszki musiały umieć strzelać i jeździć konno.

Jeszcze przed szkoleniem spotkała się w Zasmykach, dokąd została skierowana, a gdzie działały już pierwsze oddziały samoobrony przed bandami UPA, z najgorszym objawem nienawiści do Polaków. W Wigilię uczestnicząc wraz z oddziałem w pasterce, podczas podniesienia usłyszano strzały, padł rozkaz gotowości oddziału do walki. Po wyjściu z kościoła zobaczyli nacierająca masę ludzi pod wodzą popa w szatach liturgicznych, pod baldachimem, nawołującego do ataku na Polaków. Ludzie w panice rzucili się do ucieczki. Grozę powiększył nalot, przez godzinę ostrzeliwał okolicę niemiecki samolot. Atak został odparty przez oddział samoobrony. „Jagna” wraz z innymi dziewczętami i mieszkańcami, tego samego dnia wyruszyły na wezwanie o pomoc. W stodole obok kościoła złożono pomordowanych mieszkańców sąsiednich miejscowości, byli to przeważnie starcy i dzieci, którym zadano okrutną śmierć. Na horyzoncie widać było łuny pożarów, palących się domostw.

Od lutego 1944 roku „Jagna” brała udział we  wszystkich zbrojnych akcjach przeciw oddziałom ukraińskim i niemieckim. Przy dwudziestostopniowych mrozach w śniegu opatrywała rannych i zabezpieczała ich podczas transportu do szpitala. Około Wielkanocy nastąpiła zmiana terenu działań dywizji w kierunku zachodnim.  Sanitariuszki zajęły na punkt medyczny największą chatę, przygotowywały śniadanie wielkanocne. Nagle rozległy się strzały i padł rozkaz „bycia w pogotowiu”. Zaatakowali Niemcy, rozgorzała walka, linia frontu się zacierała. Pod ostrzałem karabinów maszynowych sanitariuszki wiozły rannych do amputacji kończyn do szpitala, wkrótce brak było możliwości transportu do szpitala, batalion znalazł się w okrążeniu. Wozy z rannymi nadal nadjeżdżały. Rannych ulokowano na leśnej polanie, przy niskich temperaturach, zakazie palenia ognisk i braku żywności. Po koncentracji oddziałów postanowiono przedzierać się z okrążenia przez kompleksy leśne. Zorganizowany szpital polowy miał pozostać ukryty na bagnach.

„Jagna” wraz z oddziałem przez miesiąc przebijała się przez bagna. Po wyczerpaniu wszystkich środków żywności, gotowano skóry zwierząt, zamiast obuwia służyły do marszu łapcie z łyka lub skóry. Dokuczały wszy i komary. W nocy 10 czerwca oddziały przekroczyły Bug. W pierwszym lesie zarządzono odpoczynek, niestety natychmiast zostali wytropieni przez Niemców. Po całonocnym marszu dotarli do miejscowości gdzie działały regularne oddziały AK. 22 lipca 1944r. batalion wraz z oddziałem AK zajęły Lubartów, wkroczyli do miasta owacyjnie witani przez mieszkańców. 25 lipca podczas marszu dywizji w kierunku  Lublina wojska radzieckie zmusiły oddziały do złożenia broni. Dowództwo ogłosiło rozkaz o rozwiązaniu 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK.

„Jagna” transportami wojskowymi dotarła do Kowla, skąd udało jej się przewieźć rodzinę do Chełma Lubelskiego. Tuż po Wielkanocy w 1945 roku „Jagna”, jej brat i ojciec zostali aresztowani, jako podejrzani o współpracę z AK. Systematycznie była poddawana przesłuchaniom, podczas których była bita. Inne koleżanki sanitariuszki traktowano podobnie. Po pół roku została zwolniona. Najcięższy wyrok tj karę śmierci otrzymał dwunastoletni chłopiec, który transportował dowódcę batalionu do szpitala, na szczęście został objęty amnestią. „Jagna” była mieszkanką Obornik Śląskich. Była współorganizatorką rocznicowych spotkań medycznego zaplecza 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK.

Szpital na bagnach[6]

Zanim dywizja rozpoczęła manewr wycofywania z okrążenia, dowódca mjr „Żegota”  zwołał naradę sztabu dywizji. Po naradzie postanowiono pozostawić najciężej rannych i chorych nie nadających się do transportu, za Bugiem. Dowódca zwrócił się do odpowiedzialnej sanitariuszki „Flory”- Heleny Dąbrowskiej o radę. Oświadczyła mu, że zostaje z rannymi, których zebrano 30 ze wszystkich oddziałów. Do pomocy przydzielono jej kilku żołnierzy, dwie młode sanitariuszki i jednego sanitariusza. Dowódca dywizji pożegnał ją zaopatrując w pieniądze, o żywność, leki musiała troszczyć się sama licząc na dyskrecję miejscowej ludności. Na wyspie wśród bagien zbudowano pięć szałasów. „Flora” posegregowała rannych na przypadki czyste i brudne. Była praczką, kucharką, pielęgniarką, salową, musiała zastępować lekarza. Zdarzyły się trzy przypadki śmiertelne, była bezsilna wobec umierającego z powodu zapalenia wyrostka robaczkowego młodego podoficera. Brak było wody pitnej, środków opatrunkowych i leków. Podczas jednej z wypraw po żywność, ostrzeżono ją o dekonspiracji kryjówki i możliwym ataku Niemców na wyspę. Kobieta dostarczająca żywność skontaktowała „Florę”z przewodnikiem, który zorganizował furmanki i pomógł przetransportować rannych na inną wyspę. Ponownie umieszczono rannych w szałasie na leśnej polanie, na której panowały lepsze warunki. Miejscowy sołtys i proboszcz zaopatrywali szpitalik w gorące posiłki. Po kilku tygodniach i rozmieszczeniu podopiecznych w bezpiecznych miejscach „Flora” powróciła do  rodzinnego Kowla, gdzie zastała zgliszcza.

Po zakończeniu wojny zamieszkała w Kwidzyniu, po odnalezieniu rodziny przeniosła się do Olsztyna i podjęła prace w tamtejszym szpitalu. W 1952 roku złożyła egzamin państwowy uzyskując uprawnienia pielęgniarki dyplomowanej. Ukończyła studia zaoczne na Uniwersytecie Warszawskim. Odznaczona wieloma odznaczeniami państwowymi. 12 maja 1973 roku otrzymała medal im. Florence Nightingale. Zmarła w Olsztynie w 2003 roku, pochowana została na cmentarzu w Barczewie.

 

Halina Matoga

publikacja za zgodą Autorki

 

Fragment artykułu Haliny Matogi w Pismo Małopolskiej Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych Nr1, 2013 ( za zgodą redakcji) Jadwiga Żmijewska - Maszkowska, sanitariuszka polowa ps."Dzwoneczek","Jagna", "Zosia" Helena Dąbrowska sanitariuszka ps."Flora"




[1]T. Gąsiorowski”Burza na Wołyniu”Dziennik Polski 8.VI.2007 r.

[2] (PAP), Dziennik Polski, „Nie oszczędzono nawet dzieci, 12.VII.2012

[3] Archiwum Państwowe w Krakowie, dokumenty PolKO

[4] H. Matoga W kręgu opiekuńczego czepka”,1999 r. s. 34

[5] J. Żmijewska -  Maszkowska, „Sanitariuszki 27-ej Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK”, 2000 r. s. 23

[6] J.Żmijewska – Maszkowska op.cit. s. 61, zawiera wspomnienia  Heleny Dąbrowskiej ps. „Flora”- „Mój szpital na bagnach”.