Jadwiga Kołodziej 1924 -
Odznaczenia:
|
Urodziła się 1 marca 1924 r. w rodzinie nauczycielskiej w Krzesicach w województwie kieleckim.
Jej naukę w gimnazjum ogólnokształcącym w Ostrowcu Świętokrzyskim przerwał wybuch II wojny światowej. Należała już wtedy do ZHP i PCK. Od 1 września 1939 komenda hufca ZHP powołała harcerki do służby. Organizowały dożywianie polskich żołnierzy jadących na front, choć dworzec kolejowy był ostrzeliwany i bombardowany przez Niemców. Jako członek obrony przeciw lotniczej dyżurowała w magistracie przy telefonach alarmowych ostrzegając miasto przed nalotami niemieckich samolotów. Sama nie schodziła do schronu. Po ewakuowaniu się na wschód fachowego personelu medycznego ze Szpitala Polskiego Czerwonego Krzyża w Ostrowcu Świętokrzyskim jako siostra wolontariuszka opiekowała się rannymi żołnierzami z frontu spod Iłży oraz ludnością cywilną poszkodowaną w bombardowaniu. Jej przygotowaniem do pracy był ukończony kurs PCK i sprawność samarytanki. Pracowała razem z czterema koleżankami pod kierunkiem jednej pielęgniarki dyplomowanej, jednego felczera i lekarza dr Brandt. Często brakowało światła, wody, leków i środków opatrunkowych. Dyżurowały prawie bez snu, czasami udało się im przespać 2-3 godz. W szpitalu było skromne wyżywienie tylko dla pacjentów, więc na posiłki biegła do domu na Zygmuntówkę. Operacje wykonywane były przy zwykłych stołowych, ciężkich lampach naftowych, które z trudem trzymały w rękach. Dla pani Jadwigi niesamowitym przeżyciem było asystowanie przy pierwszej amputacji nogi (do połowy uda)i zgłaszanie w nocy przez tego pacjenta bólu pięty w nodze, której już nie miał.
Po wejściu Niemców do miasta, harcerki w tym pani Jadwiga, otrzymały białe fartuchy. Swoje pasy i oznaki harcerskie spaliły wspólnie z wojskowymi mundurami pacjentów. Niemcy dla swoich rannych zajęli pierwsze i drugie piętro a rannych Polaków dziewczęta przeniosły po schodach na parter i do holu. Dr Brant po miesiącu ich pracy oznajmiła im, że są za młode, aby nadal pracować przy chorych. Pani Jadwiga - piętnastolatka; „Nie byłyśmy za młode, wtedy kiedy było najciężej!”. Ranni żołnierze płakali z powodu zabierania im „aniołków”. Harcerki płakały także, zorganizowały jeszcze kilka ucieczek zdrowszych żołnierzy. I tak zakończyła się ich pierwsza honorowa, bezpłatna praca. Na ich miejsce zatrudniono odpłatnie wiele dorosłych dziewczyn. Następnie pani Jadwiga otrzymała przydział do opieki nad jeńcami polskimi w przejściowym obozie w Ostrowcu Świętokrzyskim. Tu opieka polegała na organizowaniu dożywiania (po 1 chleb codziennie od wczesnego rana trzeba było stać godzinami przed piekarnią), kontaktowaniu jeńców z rodzinami, zdobywaniu ubrania i pomocy w ucieczkach. Ponadto pani Jadwiga przez cały okres okupacji hitlerowskiej organizowała opiekę nad więźniami w obozach w Niemczech. Wysyłała paczki z żywnością i tytoniem oraz pomagała w odszukiwaniu rodzin. ZHP od wybuchu II wojny światowej podporządkował się ZWZ a później AK. Pani Jadwiga początkowo pełniła funkcję sanitariuszki, a po zaprzysiężeniu aż do 16 stycznia 1945 r. łączniczki. Zajmowała się organizowaniem i dowożeniem materiałów opatrunkowych, leków, broni, amunicji, meldunków i tajnej prasy na terenie obwodu opatowskiego AK w powiatach: opatowski, sandomierski, starachowicki. Ponadto pracując w księgarni miała skrzynkę kontaktową na powyższe powiaty. Taka skrzynkę na linie kolejowe miała także z siostrą Anną w domu. Po zakończeniu wojny dowiedziała się od swojej komendantki Januszówny, że 29 stycznia 1944 r. doszło do zatrzymania przez dróżniczkę pociągu do W-wy. Wtedy to wspólnie z siostrą przekazały meldunek do centrali w W-wie o wykonaniu wyroku śmierci na zdrajcy „Motorze”. Nie wiedziały wówczas co przekazują. W konspiracji kontakt był dopuszczalny z trzema do pięciu osób. Głównym środkiem lokomocji w pracy łącznościowej był rower brata Pani Jadwigi. Pewnego dnia wracając z Nietuliska z „pocztą” wpadła w wyrwę w jezdni. Przekoziołkowała, straciła przytomność i obudziła się w rękach starszego, niemieckiego żołnierza, który pomógł Jej „pozbierać się”. Na szczęście nie dostrzegł przesyłki. Najwięcej wyjazdów w ostatnim czasie działań wojennych miała na trasie kolejowej Opatów-Sandomierz. Przez pewien czas w 1944 r. zajmowała się tajnym nauczaniem w zakresie szkoły powszechnej w leśniczówce w Sowiej Górze i w domu rodzinnym. Wiele osób z Jej bliskiego otoczenia nie przeżyło wojny, zostali m.in. bestialsko zamordowani przez własowców. Wojnę udało się przeżyć bratu pani Jadwigi Tadeuszowi, który także aktywnie działał w konspiracji, był ranny w partyzantce, aresztowany, więziony w obozie niemieckim.
„We wspomnieniach z tamtych lat (stwierdziła) jest wiele okropności, ale są także piękne ludzkie postawy solidarności, bezinteresowności”. Po wojnie w 1949 r. Pani Jadwiga ukończyła Państwowa Szkołę Pielęgniarsko-Położniczą w Gdańsku. Przez wiele lat była starszą instruktorką w przemysłowej służbie zdrowia. W ostatnich latach pracy zawodowej została naczelną pielęgniarką i starszą instruktorką średniego personelu w Przemysłowym Specjalistycznym Zespole Opieki Zdrowotnej w Gdańsku. Od 1984 r. była członkiem zarządu w kole ZBOWiD Oliwa-Południe i pracowała społecznie w Komisji Socjalnej i Zdrowia, W 1985 r. przeszła na emeryturę po długoletniej pracy organizacyjnej w przemysłowej służbie zdrowia. Pani Jadwiga Kołodziej to przykład cichej, skromnej bohaterki-patriotki, która niejednokrotnie narażała swoje życie na rzecz innych i Ojczyzny. Los związał Ją z pielęgniarstwem od wczesnego dzieciństwa. Swoją pracę zawodową zaczęła od szeregowej sanitariuszki po kursie PCK. Po wojnie została dyplomowaną pielęgniarką i w kadrze kierowniczej działała owocnie i z wielkim oddaniem przez wiele lat na rzecz rozwoju pielęgniarstwa.
Opracowała Hanna Kamińska na podstawie materiałów archiwalnych CAPP przy ZG PTP
Zaswiadczenie PCK 1940 r. |
Zaświadczenie PCK 1944 r. |
Leśniczówka Sowia Góra 1944 r. |